aaa4 |
Wysłany: Pon 15:34, 24 Lip 2017 Temat postu: |
|
-O nim wie nawet Marcha, co u niej stary Ortyl za parobka siedzi - wycedzila pogardliwie Babunia. - Przywlokla sie onegdaj, od zlosci az cala sina, i gada, ze chlop jej ciegiem z kamratami w oberzy przesiaduje. Ale, co jest rzecz niezwyczajna, nie napity wraca! I tak sie zatroskala, czy zdrow aby na ciele i umysle, ze sama za nim polazla. A wiecie, co uslyszala?
-Mowilem, zeby sie napic po skonczonej robocie - mruknal Waligora - bo sie babiniec pozna. Ale nie posluchali.
-Wiec wywiedziala sie Marcha, ze umyslily chlopy zakleciu sie sprytnie wymknac i podkop szykuja na druga strone doliny - ciagnela Babunia. - I zaraz tu przyleciala, zeby ich w mig zatrzymac, bo przeciez tak byc nie moze, zeby nas przechytrzyla gromada zbojcow. A ja jej mowie - niech kopia! Chlop musi miec zajecie i w przemyslnosci swojej na nowo sie wciaz utwierdzac. No to niech im sie zdaje, ze wiedzme wywiedli w pole! Zima nam przejdzie spokojnie, bo od owego kopania wymecza sie okrutnie i czasu na zbytki im zbraknie. Gor przeciez nie przewierca, najwyzej sie z karczmarzowej piwnicy do studni czyjejs przekopia, albo w koscielna kruchte. I tyle. - Przeciagnela sie leniwie.
-Niedobra z was kobieta. - Waligora bez zlosci poprawil sie na poduszce. - Niedobra i nieroztropna, bo nie zdolacie nas tutaj na cala wiecznosc przytrzymac.
W chalupie jakby powialo chlodem. Wiedzma posmutniala.
-Na wiecznosc nie - odparla powoli. - Ale czasami i krocej starcza. |
|